sobota, 21 lutego 2009

Wyjazd suwalsko-kołobrzeski. Lipiec 2008.

W celu rozpoczęcia drugiego turystyka tych wakacji udałem się wieczorem na stację w Brzesku. Po kilkunastu minutach przyjechał pociąg pospieszny do Kołobrzegu, w który się załadowałem. Wsiadłem i od razu spostrzegłem dużą frekwencję. Zająłem jedno z ostatnich wolnych miejsc w "jedynce" i oczekiwałem przyjazdu do Krakowa. W Płaszowie wysiadłem, miałem teraz dosyć sporo wolnego czasu, podczas którego przyjeżdża m.in. kolonijny pociąg z Nowego Sącza do Gdyni (chyba). Moje "Wigry" podstawiają się na tor 9 przy peronie 3. Spotykam na nim kilku ludzi z GMFK, po czym fotografuję prowadzącego mój pociąg byka i wsiadam ostatecznie do pustej jedynki. Odjeżdżamy z Płaszowa kilka minut po czasie, a z Głównego już planowo. W Słomnikach z powodu modernizacji "ósemki" stajemy na kilkanaście minut i krzyżujemy się z "Lajkonikiem", a potem z "Nidą". Za Kozłowem uskuteczniam drzemkę, budzę się później za Kielcami a potem dopiero w Warszawie. Mimo wczesnej pory od Wschodniej już nie śpię, a od Rembertowa rozpoczynam zaliczanie. Wcześniej stajemy jeszcze na stacji po tradycyjny odbiór rozkazu pisemnego na linię do Zielonki, a potem już wyjeżdżamy. Zaskoczyło mnie, iż od Łochowa (gdzie kończy się SBL) zaczynają się stacje wyłącznie z mechanicznymi urządzeniami SRK - raz są to klucze, raz pędnie; z wyjątkiem chyba podg Prostyń Bug, gdzie na krótko się zatrzymujemy z powodu przepuszczania osobowego przez jednotorowy most na Bugu. Tak dojeżdżam do Białegostoku, gdzie zaskoczył mnie akcent pani zapowiadającej pociągi :). Nasz byczek zostaje zastąpiony na SU45. Dalej linia jest jednotorowa i jeszcze ciekawsza. W Gieniuszach krzyżujemy się z osobówką do Białegostoku. Tak dojeżdżamy do Sokółki, gdzie wysiada rodzinka ze Śląska, która pomyliła sobie grupy wagonów i zamiast w Giżycku, wylądowała w Sokółce. Postój przedłuża się z niewiadomych przyczyn, jednak w końcu opóźnieni o prawie 20 minut ruszamy. Rozpoczyna się piękny, niezelektryfikowany szlak. Przejeżdżamy przez Sidrę, ostatnią stację z kształtami na linii. Stajemy w Dąbrowie Białostockiej a potem także nieplanowo w Jastrzębnej. Ostatecznie docieram do Augustowa, gdzie szybko focę i planikuję stację. Uzupełniam też zapasy w pobliskim sklepie. Na peronie wykonuję pamiątkową fotkę :). Przyjeżdża Jaćwing, do którego się pakuję i kręcę spory kawałek linii. W Dąbrowie Białostockiej wysiadam, a wraz ze mną.... SOKi. Całkiem fajny był ich uśmiech, gdy wyskakiwałem z ostatniego wagonu na międzytorze, gdyż peronu dla mojego pociągu już nie wystarczyło. SOKi udają się na pobliską nastawnię, a ja ograniczam z tego powodu zasięg focenia stacji. Wszystko skończyło się jednak pozytywnie. W czasie pobytu przejechał też jakiś skład kolonijny, którego pstrykam. W końcu wsiadam do jadącej planowo Hańczy i lokuję się w "jedynce" z nagłówkami made in MZPR Warszawa :). Przed Augustowem troszkę przysypiam, jednak już za kontynuuję zaliczanie. Ponieważ w Augustowie SOK wysiadł, decyduję się na jazdę do Trakiszek, natomiast w Suwałkach zmieniam decyzję na Sestokai :). W Suwałkach zostały też odłączone wagony jadące do Sestokai (3 sztuki), do których się przesiadam i zajmuję "jedynkę" wraz z jakimś Anglikiem, jadącym do Wilna. W Trakiszkach z pociągu focę i wykonuję schemat. Wyjeżdżamy stąd bez kontroli granicznej i po kilku kilometrach przekraczamy granicę z Litwą, co uwieczniam na fotkach. Widać kilka zmian, m.in. w utrzymaniu toru. Nagle na jednym z przejazdów... taranujemy samochód osobowy. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Auto jest co prawda dosyć znacznie uszkodzone, a lokomotywa ma lekko przekrzywiony reflektor. Mechanik na radiu żartuje nawet ze swoimi kolegami, którzy stoją w Mockavie. Ruszamy po kilku minutach i dojeżdżamy do Mockavy. Tutaj dyżurna powiadamia litewską Policję, która przyjedzie do nas w drodze powrotnej. Jedziemy dalej do Sestokai, gdzie większość pasażerów przesiada się na pociąg do Wilna. Nasz pociąg się zapełnia, a ja wykonuję trochę fotek, po czym wsiadam do ostatniego wagonu, którym jest rowerówka przerobiona z dawnego wagonu bagażowego. Z lekkim opóźnieniem ruszamy. Zatrzymujemy się ponownie w Mockavie, gdzie Policja spisuje dane mechanika. Jego powrót do składu powoduje gromki aplauz pasażerów :). Po odjeździe jednak Litwini gwizdają w kierunku policji - widać coś nas jednak łączy. Ja dalej zajmuję się foceniem. Tym razem granica od strony polskiej i ponownie stacja Trakiszki. Tutaj wsiada Straż Graniczna, która jednak tylko przechodzi przez skład w poszukiwaniu obcokrajowców. W Suwałkach meldujemy się z ponad 40-minutowym opóźnieniem, ja zaś podczas łączenia składów przejeżdżam przez nieużywaną w ruchu pociągowym głowicę rozjazdową. Focę jeszcze czoło składu z SU45 i wsiadam do "jedynki". W okolicy Augustowa zasypiam, budzę się dopiero przed Sokółką. Ostatecznie dojeżdżam do Białegostoku, gdzie wykonuję kilka fotek na stacji i udaję się do pobliskiego sklepu. Potem zajmuję miejsce w Podlasiaku i planowo odjeżdżamy. Pojadę nim aż do Koszalina. Pierwszy raz zasypiam za Mońkami, budząc się m.in. w Ełku, Giżycku. W Korszach urządzam sobie małą sesję foto, uwieczniając m.in. ST43 i SU45. Przed Olsztynem zasypiam na dobre, budząc się dopiero przed Koszalinem, gdzie wysiadam. Pożywiam się świeżą kawą z automatu i po chwili wybiegam na peron do składu "Podlasiaka" po statyw, którego zapomniałem :). Współpasażer z przedziału podał mi go przez okno. Potem wychodzę przed dworzec, gdzie wisi reklama reaktywowanego połączenia do Mielna. Wykonuję znów parę fotek i wracam na perony, gdzie przyjeżdża już podsył SA103 z Kołobrzegu. Wchodzę do środka, a następnie witam się z mechanikiem i kierownikiem :). Planowo o 5: 52 wyruszamy, a po minięciu Mścic zaliczam trasę. Prędkość oscyluje w granicach 60 km/h, jedzie się całkiem znośnie. W Mielnie znów parę fotek oraz planik "tego”, co pozostało po stacji. Następnie pakuję się z powrotem do pociągu, którym jadę tylko do Mścic. Tutaj znowu fotki a następnie jazda z powrotem do Mielna. Tutaj na postoju wyszedł do mnie mechanik, który zapytał czy mam ochotę na jazdę w kabinie :D. Pozwolił również na wykonanie filmu, czego efekty widać na YT. Karta pamięci w aparacie skończyła się niestety pod wjazdem do Koszalina, jednak było całkiem fajnie. W Koszalinie przesiadam się do opóźnionej rzeźni z Warszawy, którą jadę do Kołobrzegu. Jazda w pustym przedziale przebiega sprawnie, na miejscu melduję się przed dziewiątą. Tutaj wybrałem się w kierunku Szczecina i całkiem przypadkiem udało mi się zaliczyć... nastawnię :D. Przemiły dyżurny dał również schemat do sfocenia, dzięki czemu zrealizowałem jeden z najważniejszych dla mnie celów tych wakacji. Wychodząc czułem już znaczne zmęczenie tym wyjazdem, mimo iż była dopiero 9 rano :). Postanowiłem więc nie żałować sobie i pojechałem osobówką do Gryfic, gdzie spróbowałem wykonać schemat stacji. Nie udało mi się to do końca, jednak miesiąc później powróciłem tutaj, by go dokończyć. Wizyta na stacji trochę mi się dłużyła, więc postanowiłem zaspokoić swoje potrzeby fizjologiczne na pobliskim dworcu PKS. Po powrocie udało mi się zaliczyć jeszcze nastawnię dysponującą. Potem przyjeżdża mój osobowy (SA110), którym decyduję się jechać do Trzebiatowa. Jazda znowu całkiem przyjemna. Na miejscu od razu zaliczam (przez okno :D) tutejszą nastawnię, i ku zdziwieniu dyżurnej, focę sobie jej wyposażenie (również przez okno). Następnie wykonuję schemat. Idzie trochę topornie, jednak udaje się. Potem przyjeżdża mój osobowy, którym pojadę do Baszewic, gdzie będę oczekiwał pociągu w przeciwnym kierunku, krzyżującego się w Płotach. Jadę w SA103, więc jest trochę ciasno, a ja przysypiam, jednak w końcu jakoś dojechałem. Baszewice to przystanek położony praktycznie w środku lasu, więc trochę tutaj nudno. Po kilkunastu minutach przyjeżdża jednak moja osobówka do Kołobrzegu, w postaci jedynie słusznego SA110, w którym zajmuję wolne miejsce. Jazda upływa bardzo miło, wyjątkiem jest tylko odcinek do Gąbina, na którym obowiązuje prędkość 30 km/h. Dalej jednak jest szybko i w końcu docieram do Kołobrzegu, ukochanego nadmorskiego miasta. Ponieważ mam jeszcze dużo czasu, udaję się na plażę, potem krótki spacerek po mieście, ostatnie zakupy i wracam na stację, gdzie pół godziny przed odjazdem udaje mi się zająć ostatnie wolne miejsca w "jedynce". W końcu odjeżdżam już ostatnim pociągiem tego wyjazdu, a atmosfera tego wyjazdu jest identyczna jak 11 lat wcześniej, gdy również odjeżdżałem stąd. Podróż upływa bardzo przyjemnie zwłaszcza, że jestem bardzo zadowolony z wyjazdu. Do Szczecinka odnajduję jeszcze resztki sił, by wyglądać przez okno na korytarzu. Potem zasypiam i budzę się w Toruniu. Ponownie zasypiam po przejechaniu przez Otłoczyn - tak, bardzo chciałem przejechać przez tą stację. Budzę się dopiero w Częstochowie, a następnie w Dąbrowie Górniczej Ząbkowicach, odkąd już nie śpię. Usiłuję jeszcze wykonać plany paru stacyjek po drodze :). W Trzebini dokonuję przesiadki o klasę niżej, czyli po prostu wychodzę na korytarz. Przed Krakowem przechodzę do wolnych "dwójek", gdzie dosiadają się rodzinki z małymi dziećmi. Ogólnie ostatnie kilometry mijają całkiem przyjemnie, w Bochni melduję się kilka minut przed planem. W Brzesku wysiadam i tak kończę najlepszy wyjazd wakacji 2008 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz